Koszykarski thriller lub z nieba do piekła i z piekła do nieba – takim mianem można określić sobotni mecz KS 27 Katowice z BC Obrą Kościan. 

Goście również odnieśli w dwóch pierwszych kolejkach i do meczu przystępowali w roli delikatnego faworyta. Jednak mimo widocznej przewagi fizycznej Obry, to nasi zawodnicy weszli odważnie w mecz, obejmując prowadzenie na początku. Wszystko układało się dobrze do momentu 12-11. Wtedy zaczął się koszmar. Przyjezdni zaczęli trafiać trójki z narożników oraz bezwzględnie wykorzystywać fizyczną przewagę w polu 3 sekund. Dodatkowo liczba przewinień naszych chłopaków zaczynała przypominać świąteczną choinkę…, a kolejne akcje nie przynosiły sukcesu. Kosz był jak zaczarowany. Gościom wychodziło wszystko, punktowali jak wytrawny bokser- przewaga w pewnym momencie sięgnęła 35 punktów. Na dodatek z gry dość szybko wypadł Maksymilian Duda, który szybko spadł za 5 fauli.

Wydawało się, że jesteśmy na deskach…  Trener Marcin Lichatński w połowie meczu uspokajał chłopaków i mówił, że mają skupić się na swoich zadaniach. Jednocześnie odwołał się do swojego doświadczenia i meczu w którym jego zawodnicy kiedyś odrobili 31 punktów straty.

Nasi zawodnicy zaczęli bardzo mocno pracować w obronie. Z każdą akcją zyskiwaliśmy pewność siebie. Dziurę pod koszem zapełnił Sebastian Dusiło. Drużyna zyskała sporo twardości w defensywie dzięki wejściu na boisko kapitana drużyny Jacka Wróblewskiego. Do tego nasza młodzież, która dyrygowana parą 16 latków Kajetana Kuczawskiego i Wojtka Jagiełły grała jak natchniona

Kilka udanych akcji, schodzimy na -20, -15 Lawina się rozkręcała. Świetnie z dystansu trafiał Kajo Kuczawski, , fantastycznie walczył Krzysiek Kempa (spektakularny wsad pomiędzy dwoma graczami z Kościanu rozgrzał publikę), Sebastian Dusiło bez respektu dla własnego zdrowia walczył o każdą piłkę. Dobrą zmianę daje Filip Kałuża. Na końcówkę niestety schodzi za 5 fauli, z gry wypada również Dawid Grochowski, który dostał mocne uderzenie w szczękę.

Doping wspaniałej publiczności  dodał skrzydeł naszej młodzieży. Wojtek Jagiełło grał jak weteran, Olaf Klonowski  walczył w obronie za trzech. Punkt po punkcie zbliżaliśmy się do remisu. Tego nie dało się zatrzymać

Po fantastycznej akcji Krzyśka Kempy 2+1 wychodzimy na prowadzenie. W kolejnej akcji Jagiełło daje nam prowadzenie 80-77. Wydawało się, że to koniec… Na nasze nieszczęście, rzutem rozpaczy z biegu, center gości doprowadza do remisu. Zostaje 1,8 sek. Czas dla gospodarzy – rozrysowana akcja – wracamy na boisko. Wojtek Jagiełło podaje piłkę na kosz, center zespołu gości zbija piłkę. Dopada do niej Sebastian Dusiło. Oddaje trudny rzut od tablicy….. Piłka wpada do kosza!!! 

Ekstaza!!!!!

Hala odlatuje, drużyna szaleje w tańcu zwycięstwa, publiczność wiwatuje, jest radość i łzy szczęścia. Sebastian Dusiło na zwycięstwo!!!!   

Trener Marcin Lichtański będzie mógł mówić, że jego drużyna odrobiła 35 punktów. Sukces zespołu to praca również całego sztabu trenerskiego. Jarosław Jabubiec spędził godziny nad skautingiem, trener Radosław Chwal przygotował chłopaków do 40 minut wojny i wydolnościowo dali rady , a nasz fizjoterapeuta Marcin Konik zadbał, aby każdy z zawodników był w dobrej formie. Brawa dla wszystkich zawodników którzy biorą udział w tym projekcie. To wspólny sukces.

„Nasz zespół pokazał charakter, w tak ciężkiej próbie, w końcu przegrywaliśmy, aż 35 punktami. Myślę, że piękne w tym wszystkim jest to, że mogli tego dokonać przy pełnej hali, która też nas poniosła swoim dopingiem.” – mówi trener Jarosław Jakubiec

 Takiego widowiska dawno nie było w Katowicach. Trudno wyobrazić sobie lepszą promocję dla koszykówki! Widać, że projekt KS 27 Katowice zaczyna spełniać swoje zadanie – utalentowana młodzież rozwija się na seniorskim poziomie, dając niesamowite emocje. Na trybunach pojawia się mnóstwo ludzi, którzy wspierają ten TEAM – są szóstym zawodnikiem. O to w tym wszystkim chodzi #Rodzina27. #Jazda27.

„Ten mecz to niesamowity przekaz dla naszej młodzieży, która licznie przyszła dopingować naszych seniorów. Zespół pokazał, że nie można się poddawać, że trzeba walczyć dosłownie do ostatniej sekundy meczu. Na pewno to cenna lekcja dla tych młodych adeptów koszykówki, ale również piękna chwila dla naszego klubu, a przede wszystkim zawodników.” – mówi Michał Bentkowski

Widzimy się na następnym meczu!